W ,,Green Book” – jak w każdym dobrym filmie drogi – podróż nabiera symbolicznego znaczenia. Daje postaciom okazję, by przewartościować dotychczasowe życie, zrewidować poglądy, nawiązać wartościowe relacje.
Słowem, stać się lepszym człowiekiem. Lekcje, które mają do odebrania bohaterowie oraz widownia – na temat nietolerancji, szkodliwych stereotypów, ale również potrzeby zaakceptowania własnych korzeni – zostają przekazane z humorem i wdziękiem. Reżyser – niegdyś specjalista od niegrzecznych komedii w stylu „Głupiego i głupszego” oraz „Sposobu na blondynki” – nakręcił film do bólu poprawny politycznie, a przy tym lekki, uroczy, mądry.